Dwa lata temu pisałam, jak to zgubiłam muzykę, zajęta słuchaniem dzieci, bez konta na Deezerze i sterty płyt obok napędu komputera. Od kilku miesięcy muzyka znów jest obecna w moim życiu, tak poważnie, jak kiedyś. Wróciłam nawet do korzystania z last.
Ten wpis ukazał się na moim blogu 13 maja 2011 roku. Dodaję go tu by nigdy nie zginął. __O tak, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bez najmniejszych wątpliwości. Tak szczęśliwa ja jeszcze nigdy nie byłam, bo nic nie może się równać z tym, co spotkało mnie w Berlinie.
Były takie czasy, gdy dzień bez muzyki nie miał prawa bytu. Towarzyszyła mi ona w autobusie, na zajęciach, na większości przerw, w drodze do domu, przy nauce i przy pracy.