Mam problem i wiem, że nie jestem jedyna. Coś, co miało nam sprawiać tylko radość, a negatywne emocje wywoływać jedynie w bezpieczny i kontrolowany sposób, coraz częściej wpędza nas w poczucie winy. Żyjemy w ciągłej presji, w niedoczasie, wciąż niezadowoleni z tempa, w jakim przekopujemy się przez „listę zadań”.
Bla bla bla, w zeszłym roku przeczytałam mniej książek niż planowałam. Mniej nawet, niż w jeszcze poprzednim roku. Mogłabym przygotować sobie listę wymówek, ale powód był prosty – praktycznie nic mi nie „weszło”.
Podobno z czytaniem dalej jest problem. Ludzie nie tyle nie mają chęci, co nie umieją znaleźć czasu, pomiędzy graniem w gry i oglądaniem filmów czy seriali na Netfliksie. Do tego praca, Facebook czy Twitter, wyjście na zakupy, ze znajomymi na piwo, dzieci, szkoła, gotowanie, pranie, sprzątanie… No właśnie.
Z książkowym regałem jestem w miarę na bieżąco, ale skoro w ŚBK mamy na ten miesiąc temat o Przykurzątkach, to czas się przyjrzeć czym tak naprawdę jest moje „w miarę na bieżąco”. Czyli przegląd biblioteczki i tytułów, które czekają na swoją kolejkę trochę zbyt długo.
A co tam! Dobrze mi idzie czytanie ostatnio, a dodatkowe motywatory są zawsze w cenie, więc czas się oficjalnie przyłączyć do paru czytelniczych wyzwań.
Legimi ostatnio pozamiatało. Pojawiły się w abonamencie nowe wydawnictwa, między innymi Rebis, Prószyński i Media Rodzina. Katalog pęka więc w szwach, lista moich zachciewajek w kolejce razem z nim. Czas jednak nominować tytuły do przeczytania w najbliższej przyszłości.