Z jednej strony chciałabym Wam opowiedzieć wszystko, a z drugiej, może wystarczy, jak powiem, że nadal jestem przeszczęśliwa? Że… … udało nam się spotkać i widzieć się codziennie przez tydzień.… po kilku minutach razem już trzymał moją rękę.… nie umiałam przestać się uśmiechać. I on też.… wszystko to było takie naturalne i… proste.
Dyskutujmy to taka nowa forma tekstów, taka, w której najbardziej mi zależy na usłyszeniu waszego zdania. W teorii, ja rzucam temat, tak jak dziś, a Wy mówicie, czy się zgadzacie, czy nie. I argumentujecie swoją odpowiedź. Bardzo bym chciała, żeby to się przyjęło.
Coś Wam powiem – nie płaczę na filmach, zdarzyło mi się to tylko kilka razy. Zielona Mila i Most do Terabithii to chyba jedyne tytuły, którym udało się wycisnąć ze mnie łzy. Nie rusza mnie Titanic, nie płakałam po Whitney Houston czy Michaelu Jacksonie – wrażliwość nie jest moją mocną stroną.