
Attention whore
Scrolluję Facebooka i Twittera co najmniej kilka razy dziennie, trafiam na różne śmieszne obrazki, czytam jeszcze śmieszniejsze komentarze.
Scrolluję Facebooka i Twittera co najmniej kilka razy dziennie, trafiam na różne śmieszne obrazki, czytam jeszcze śmieszniejsze komentarze.
SeeBlogers to jedna z tych (chyba) corocznych imprez, które odbywają się z udziałem śmietanki całego blogowego środowiska.
Moją skrytą miłością w ostatnich latach są brandbooki, księgi znaków i ogólnie, pięknie sklejone PDFy, pełne naprawdę interesujących informacji, potrzebnych w mojej pracy.
Długiego wpisu raczej z tego tytułu nie będzie, ale też moja frustracja jest zbyt duża, by ująć ją w twitterowych stu czterdziestu znakach. nie lubię blogerów, którzy piszą mimo, że nie mają o czym pisać.
W sumie, zabrakło mi słów. Wczoraj, godzinę przed północą blip nie ział pustkami jak zwykle, tylko mocno tętnił życiem, choć smutnym życiem.
Przez ostanie dni wiele się dzieje w kwestii blogów, blogerów i ogólnie blogosfery, za sprawą kilku wpisów na znanych blogach bądź vlogach i naprawdę wydaje mi się, że to wszystko zostało zapoczątkowane „manifestem małych żuczków” na blogu Kamila Lipińskiego.