Jak to się stało?
No właśnie, bo Wy w sumie niewiele wiecie nadal, jak to się wszystko stało, że tak nagle tam, teraz tu.
No właśnie, bo Wy w sumie niewiele wiecie nadal, jak to się wszystko stało, że tak nagle tam, teraz tu.
Cholera. Znów mi się chce czegoś innego.
Nareszcie, po dwóch tygodniach w nowym domu, mamy internet! Radiówka, pakiet 5 MB/s – jak na razie hula, więc nie mam zamiaru narzekać.
Mija kolejna doba bez normalnego internetu. 10 GB z telefonu na kartę przy typowym użytkowaniu znika momentalnie. Ja zapomniałam co to Netflix, dzieci już ledwie pamiętają swoje ukochane bajki z YouTube’a. Konsole dalej w Polsce. Twittera sprawdzamy tylko na telefonie, a na redakcyjnego Slacka zaglądam raz dziennie, jeśli nie rzadziej.
Czemu by nie, prawda? Już za tydzień będziemy w innym kraju, widoki może nie zmienią się spektakularnie, ale bliskość oceanu, wielkich zielonych pastwisk i gór, które zastąpią nam niekończące się bloki na horyzoncie, to będzie coś odświeżającego.
Za trzy tygodnie i pięć godzin będziemy lądować w Irlandii na lotnisku w Shannon. Trzy tygodnie! To mniej niż minęło od seansu Lovesick, co było przecież tak niedawno. Cholera. Stresuję się.