Mam ochotę popisać sobie głównie o pierdołach, okej? Jest marzec, zaraz najważniejsze święto Irlandczyków – odwołane. W sklepach pustki – nie ma mąki, makaronów, cukru, herbaty i… sosu gravy. O mydle nie mówię – to się skończyło już w zeszłym tygodniu. Ludzie po mieście nie chodzą w maseczkach, o tyle dobrze.
Bardzo długo mnie nie było i w sumie chyba już zapomniałam, jak to jest pisać dłuższe formy. Ostatnie pół roku to głównie praca i większość czasu poza domem. Czasem udaje mi się jeszcze napisać recenzje gier, czy jakieś newsy z tamtego światka.
To jest tak, że ostatnio wszystkiego mam dość. Mam grę na telefonie, którą włączam codziennie, choć wkurza mnie fakt, że jakieś „coś” przyzwyczaiło mnie do siebie na tyle, że tracę czas. Czas, który mogłabym poświęcić na przeczytanie kilku stron w Legimi, czy poznanie nowych słówek z arabskiego w aplikacji Memrise. Mogłabym.
Zajmę się dystrybucją unikatowych notatników. Zrobię wokół tego sub-boxa. I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
Dalej brnę w kategorię Pamiętnik z tagiem „dziwne”. W dużym skrócie — dobrze mi ostatnio.
Słuchawki w uszach. Od kilkunastu godzin ten sam głos. Te same 445 słów. Te same prawie pięć minut. Krzyczę. Śpiewam. Mam zamknięte oczy i wyglądam dziwnie. Piosenka zaczyna się kaszlem. I gitarą. Głos z „piaskiem”. Tekst, od którego mam ciarki na kręgosłupie. Guess the timing was right. No lepszy nie mógł być.