Miesiąc temu trafiłam w internecie na listę pod takim samym tytułem. W środku… rozczarowanie. Mindhunter to instahit, ludzie oszaleli na punkcie serialu i po książkę sięgnęło bardzo dużo ludzi. Gra o Tron to oczywista oczywistość. Parę seriali na podstawie twórczości Stephena Kinga, w tym najnowszy Mr Mercedes.
Wczoraj na Netfliksie pojawił się „Death Note”, filmowa wersja (nie pierwsza) jednego z najbardziej popularnych anime na świecie, o tym samym tytule. Za kamerą stanął mój ukochany Adam Wingard, znany z takich perełek jak Gość czy V/H/S. Opinie w mojej części internetu są podzielone, ogólnie jednak film został zjechany. Hm. Porozmawiajmy.
Serial na podstawie książki — brzmi już prawie jak klasyka. Gdzie się nie obejrzymy, znajdziemy ich pełno. „Amerykańscy Bogowie”, „The Walking Dead” czy „Seria niefortunnych zdarzeń” to pierwsze z tytułów, które przyszły mi do głowy.
Czy zdarzyło Wam się kiedyś przeczytać książkę, na podstawie której widzieliście wcześniej film? Albo obejrzeliście ekranizację powieści, która przypadła Wam do gustu? Na pewno tak.
Po dwóch dniach intensywnego czytania skończyłam Rosemary’s Baby, powieść napisaną w 1967 roku przez nieznanego mi zupełnie autora, Irę Levina, który co ciekawe, jest też odpowiedzialny za Żony ze Stepford. Parę miesięcy temu oglądałam miniserial Dziecko Rosemary z zeszłego roku, a Oscarową produkcję Polańskiego widziałam parę lat wcześniej, zupełnie nieświadoma faktu, że to ekranizacja.