Dziś tak totalnie na szybko, zanim mi ucieknie. Wiecie, z horrorami to jest tak, że zazwyczaj są pełne cliche. Seriale horrory? Znacie ich wiele? Bo ja w sumie nie. Oczywiście jest Scream, w kategorii gore, jest Darknet, cyber-horror, pewnie na upartego też gore, bo w większości odcinków zobaczymy krew.
Miesiąc temu trafiłam w internecie na listę pod takim samym tytułem. W środku… rozczarowanie. Mindhunter to instahit, ludzie oszaleli na punkcie serialu i po książkę sięgnęło bardzo dużo ludzi. Gra o Tron to oczywista oczywistość. Parę seriali na podstawie twórczości Stephena Kinga, w tym najnowszy Mr Mercedes.
The Core to talk show, ale nie radiowy, tylko taki, który oglądać można grzecznie przez internet w serwisie streamingowym Shudder. Trochę głupio mi o nim pisać, bo można go obejrzeć tylko w USA, Kanadzie, UK i Irlandii, ale z drugiej strony, dziwnie bym się czuła, nie pisząc tu o tym ani słowa.
Październik to był miesiąc, kiedy gry zeszły na drugi plan, na tym pierwszym ustępując miejsca serialom i dużej ilości książek. Filmy to były głónie horrory, w tym fantastyczne Raw. Całkiem fascynujące, jak dużo dobrych rzeczy udało mi się poznać.
Ostatnio ciągle mamy serialowy niedosyt, ale o tym później. Jednym z odkryć ostatniego tygodnia jest Glitch, uśmiechający się do nas na Netfliksie już dobrych kilka miesięcy.
Uwielbiam Netfliksa. Za 43 PLN miesięcznie (bo dalej płacę w PLN-ach, cool) mam dostęp do takiej ilości treści, że na każdy humor coś znajdę; coś do oglądania przy dzieciach czy z dziećmi, coś do obiadu i coś, przy czym lepiej nie jeść. Filmy i seriale, które będę oglądać sama, w środku nocy, przykryta kocykiem.