Jedna z tych niewielu książek, których nie mam w Legimi, którą w dodatku musiałam przeczytać w papierze. Jeśli jednak widzieliście serial to wiecie, że było warto. Serialu nie widziałam, mam gdzieś tam w planach, ale z HBO GO mi totalnie nie po drodze. Historia wciągnęła mnie od pierwszych chwil.
Wyobraźcie sobie takie czary. SKYND ma mieć swój pierwszy koncert. W Londynie. Dwa dni przed moimi urodzinami. Jak myślicie, ile czasu potrzebowałam na decyzję? Bilet na sam koncert kosztuje śmieszne 5 funtów. Lot do Londynu? 33 euro w obie strony. Nocleg na AirBnb to też nie problem.
Filmy i seriale o seryjnych mordercach kochamy chyba wszyscy. Mindhunter, Zodiak czy chociażby Piła, mają masę fanów rozsypanych po całym świecie. Książki o seryjnych mordercach? Mówcie mi jeszcze. Dexter, Pachnidło, książki o Chrisie Carterze? To dopiero początek całego łańcucha górskiego. A muzyka? No cóż. Jest SKYND.
Kiedy w kwietniu sięgałam po pierwszą odsłonę Five Nights at Freddy’s, kierowałam się po prostu tym, że będzie to coś strasznego, ale ciekawego dla moich kilkuletnich paskud. Grę znają, choć nie grały, a jedynie oglądały filmy z niej. Nie sądziłam wtedy, że kwartał później będę z niecierpliwością czekać na publikację następnej części tej historii.
Safe wylądował na Netfliksie już jakiś czas temu, dokładnie 10 maja. To już przeszło dwa miesiące i po takim czasie, to większość już nawet nie pamięta, jak wciągnęła nosem kolejny sezon Narcos czy 13 powodów, dlaczego Hania Piekarska jest niedobrą dziewczynką. A jednak jakoś ostatnio dopiero ludzie odkrywają Safe. W tym ja.
Dziś tak totalnie na szybko, zanim mi ucieknie. Wiecie, z horrorami to jest tak, że zazwyczaj są pełne cliche. Seriale horrory? Znacie ich wiele? Bo ja w sumie nie. Oczywiście jest Scream, w kategorii gore, jest Darknet, cyber-horror, pewnie na upartego też gore, bo w większości odcinków zobaczymy krew.