Już dwa miesiące „bawię się” tym kalendarzem, więc czas najwyższy na recenzję! Nie jest to mój pierwszy produkt Leuchtturma. Trzeci rok z rzędu towarzyszą mi na biurku kalendarze właśnie z tej firmy i za każdym razem sprawdzam kolejny nowy format.
O tym, że kocham notatniki, dobrze już wiecie. Czasem jednak spotykam się z pytaniami, po co mi ich aż tyle i czemu dalej potrzebuję kolejnych. Więc sprawdźmy, ile tych notatników zalega mi w szafce i do czego one służą.
Nie udało mi się, mówię od razu. Nie pisałam codziennie, a do 50 tysięcy słów mi wciąż daleko, jednak nie mogę powiedzieć, że nie zrobiłam przez ten miesiąc nic. Napisałam przez ten czas jakieś 16 tysięcy słów. Nie rewelacyjnie, ale to i tak dobry wynik po miesiącach niepisania.
Bullet Journal trochę ochłodził moją potrzebę posiadania kalendarza – notuję w nim daty i zadania i rzadko kiedy potrzebuję od niego czegoś więcej. Zakopany gdzieś na dnie kartonu kolumnowy Leuchtturm A4 też potwierdza, że to format i układ nie dla mnie.
Postanowienie na przyszły miesiąc – #NaNoWriMo, czyli National Novel Writing Month, co roku w listopadzie. Założenie jest proste – 50 tysięcy słów w 30 dni, chociaż prawie 1700 słów dziennie to naprawdę dużo.
Był luty, gdy poznałam sklep Cupick. Zrobiłam wtedy tekst oparty na teorii, a dziś (wreszcie) mogę Wam poopowiadać o nich praktyce. Zamówione na początku sierpnia, wysłane w zeszły poniedziałek, dotarły po tygodniu z Indii.