Po dwóch dniach intensywnego czytania skończyłam Rosemary’s Baby, powieść napisaną w 1967 roku przez nieznanego mi zupełnie autora, Irę Levina, który co ciekawe, jest też odpowiedzialny za Żony ze Stepford. Parę miesięcy temu oglądałam miniserial Dziecko Rosemary z zeszłego roku, a Oscarową produkcję Polańskiego widziałam parę lat wcześniej, zupełnie nieświadoma faktu, że to ekranizacja.
Czyli kolejne książki do kolejki. Czytam Latry od zeszłego tygodnia, zostało mi mniej niż pięćdziesiąt stron, zaraz więc usiądę i dokończę. Po ponad czterech miesiącach kapnęłam się, że mam zablokowane konto w bibliotece, bo jest ono ważne tylko 12 miesięcy i trzeba je przedłużać przez wizytę w oddziale. Fun fact. Nie wiedziałam.
Listy czyta się fajnie, są łatwe w odbiorze, pełne konkretnych informacji i dla samego piszącego też są łatwiejszym wyzwaniem niż zwykły tekst. Inkszy się ostatnio uwewnętrzniał i napisałam, że też taką listę przygotuję.
Przeczytałam właśnie „Grę Anioła”, drugą powieść C. R. Zafona z motywem Cmentarza Zapomnianych Książek… I mam ochotę nazwać to cyklem „Żyjących nieżyjących”. Choć niby powieści są różne, to historie mają w sobie bardzo wiele kluczowych podobieństw, których zdradzać nie będę, bo „Cień Wiatru” jest bardzo wartościową książką i powinien przeczytać ją każdy.
W wielu księgarniach, a w szczególności w Matrasie, znajdujemy przy wyjściu koszyk z tanimi książkami. Znaleźć tam można bardzo dużo nic niemówiących nam tytułów, trochę mniej książek, o których kiedyś zdarzyło nam się słyszeć, trochę poradników czy książek dla dzieci.