Taka miłość nie zdarza się codziennie. Mnie osobiście nie zdarzyła się przez trzy albo i cztery lata. Ciarki na plecach, ciągłe pragnienie „więcej” i to dziwne uczucie w głowie. Pisałam tak dwa i pół roku temu o Glass Animals. Zaczęło się od „Need to change” dziewięć dni temu.
Obejrzałam ostatni odcinek pierwszego sezonu Westworld. Zapłakałam, gdy dowiedziałam się, że czekają nas jeszcze cztery sezony. The Big Bang Theory, mimo że już dawno straciło urok, będzie lecieć jeszcze minimum rok, Pretty Little Liars dopiero po siedmiu latach doczeka się rozwiązania najważniejszej zagadki. I co? Mam dość.
Muzycznie było słabo — to był głównie rok przypominania sobie, jak dobre są moje ulubione zespoły. Zakochałam się w kilku serialach, niekoniecznie z tego roku, nadrobiliśmy trochę filmów, choć nadal Oscarowe nominacje leżą i czekają na swoją kolej.
O tym, że kocham notatniki, dobrze już wiecie. Czasem jednak spotykam się z pytaniami, po co mi ich aż tyle i czemu dalej potrzebuję kolejnych. Więc sprawdźmy, ile tych notatników zalega mi w szafce i do czego one służą.
Nie wiem, czemu dopiero teraz zabrałam się za napisanie paru słów o tej powieści. Zauroczyła mnie, zafascynowała wręcz i planowałam zrobić to zaraz po ostatnim kliknięciu „następna strona” w aplikacji Legimi.
Kolejność jest przypadkowa. Wszystkie te seriale kocham po równo (chyba, że gdzieś zaznaczę inaczej). Główną cechą łączącą wszystkie te seriale, jest fakt, że mogłabym je oglądać raz na rok czy dwa lata.